giovanni prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowe przygody archiwisty z Prus Królewskich

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2017

Dystans całkowity:1476.15 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:37:38
Średnia prędkość:16.39 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:67.10 km i 7h 31m
Więcej statystyk

Izrael - dzień 5

Środa, 18 stycznia 2017 | dodano: 12.02.2017

Zaczyna się od ciśnięcia szosą nr. 4. O tym nie ma co nawet pisać. Przez to, że ta droga wiedzie przez środek Haify nie udało się się jej zwiedzić. Chociaż gdzieś tam przed miastem przeżyłem przyjemny szok kulturowy bo zobaczyłem pierwszy raz na własne oczy cmentarz arabskich chrześcijan:

Zauważyłem, że jest tu sporo śmieci.I przy drogach i na plażach. Polska jest o wiele bardziej czystym krajem.

Po  zwiedzeniu Akki (pogadałem sobie trochę po rosyjsku ze starszym panem z Mołdawii) jadę jeszcze trochę na północ a następnie odbijam za wschód jadąc wzdłuż granicy z Libanem. Przed noclegiem biorę wodę w bazie wojskowej. I znów spotyma człowieka mówiącego po rosyjsku. Tym razem to młody poborowy. Nocleg mam jakieś 500 m. od samej granicy w lesie. Człowiek odrazu czuję się bardziej jak w domu, co nie znaczy, że czucie się mniej jak w domu jest złe. Do snu czytam w książce o konflikcie palestyńsko - żydowskim o grupie bojowników, którzy w 80 którymś przekradli się przez tą granicę i zaatakowali kibuc.
ps. kończy się jedzenie z domu, zaczną się wydatki.

ZDJĘCIA Z CAŁEGO WYJAZDU:
https://goo.gl/photos/GGTPfiaunQvrfgU69



Izrael - dzień 4

Wtorek, 17 stycznia 2017 | dodano: 12.02.2017

W pamiętniku opisałem ten dzień ta:
Dzień potworny (dramatyzowałem) - najpierw plażą do Aszdodu, potem po mieście (super zwierzaki) a potem dramat! (dramatyzowałem).
Same główne drogi. W tej części Izraela nie ma innych, nawet 3 cyfrowa jest zawalona samochodami.
A było tak: musiałem poprowadzić rower plażą jakieś 3 km do następnego miasta. Miasto to znów gdańskie blokowisko. Liczyłem, że będzie jakaś droga wzdłuż wybrzeża, ale ludzie ostrzegli mnie, że tam jest poligon i, że muszę jechać główną drogą. Jak już się na nią wbiłem to nie chciało mi się zjeżdżać i "zwiedzać" nowoczesnej aglomeracji Telawiwskiej i cisnąłem w kierunku na Haifę. Nocleg wypadł mi na skraju jakiego pola na krzyżówce głównych dróg. W tym dniu jedyną fajną rzeczą był taki dialog:
- Can I get by this road to Tel - Awiw
(panowie zaczynają szeptać po rosyjsku)
- ja gawariu po ruski
# od kuda wy
- z Polszy
# What are You doing there
- Holidays in the Sun





Podsumowując. Środkowa część Izraela jest strasznie zniszczona przez człowieka (zamieniona w jakieś megalopolis) i nie warto tam w ogóle być. Na szczęście na południe planowałem wracać przez tereny Autonomii.
ZDJĘCIA Z CAŁEGO WYJAZDU:
https://goo.gl/photos/GGTPfiaunQvrfgU69



Izrael - dzień 3

Poniedziałek, 16 stycznia 2017 | dodano: 12.02.2017

Startuję jakieś 50 km przed miastem Beer Shewa a kończę nad Morzem Śródziemnym koło Aszkenodu.
Do Beer Shewy jeszcze pustynia, potem zaczynają się tereny zielone. Przed miastem osady Beduinów. Z jednej strony przypominaja cygańskie obozowiska, ale ludzie wydają się bardziej ogarnięci. Za miastem droga robi się bardziej ruchliwa ale to jeszcze nic w porównaniu do tego co zastanę na trasie wzdłuż Morza Śródziemnego. W Aszkenodzie dużo ciekawych ludzi - Żydzi o różnym stopniu ortodoksji (widziałem przepiękne falaszki!!! ), Arabowie, wcześniej Beduini. Zobaczenie tylu różnych ludzi to wartość sama w sobie. Zahaczyłem o przejście graniczne ze Strefą Gazy. Zauważyłem, że każda żydowska wieś czy kibuc otoczona jest płotem z porządną, stalową bramą wjazdową i budką wartowniczą. Miasta zupełnie podobne do starszych lub nowszych gdańskich blokowisk, tak więc szału nie ma. Na przemysłowych przedmieściach Aszkenodu trafiłem na panią nie znającą angielskiego a rosyjski owszem.
Po wieczornej toalecie i kolacji rozbijam się na wydmach.
ps. zapłaciłem za chleb 12 zł.







ZDJĘCIA Z CAŁEGO WYJAZDU:
https://goo.gl/photos/GGTPfiaunQvrfgU69



Izrael - dzień 2

Niedziela, 15 stycznia 2017 | dodano: 12.02.2017

Dzień podziwiania pustyni i młodej izraelskiej armii. Pierwsze 50 km przez zupełnie odludzie, potem za Mitzpe Ramon więcej cywilizacji, ale i tak jej dużo nie było. Samo miasteczko składa się ze stacji benzynowej, pawilonu handlowego (jak na Zaspie w Gdańsku), parku i jakieś części mieszkalnej. Miasteczko leży na środku pustyni i jest chyba otoczone poligonami/bazami wojskowymi. Spędziłem w nim godzinę i przez cały czas podjeżdżały autokary z młodym wojskiem. Po miasteczku kręciły się setki żołnierzy. Robili zakupy w pawilonie (pani na kasie mówiła po rosyjsku) i na stacji. Wszystko co słyszy się o armii izraelskiej to prawda. Takie widoki miałem:

Oczywiście nie robiłem zdjęć bo nie wiedziałem jak. To zdjęcie jest z netu.



Widziałem też pierwszy raz czarnoskórego Żyda, ale jakie to ma znaczenie przy jego koleżankach. Jedna zapadł mi w pamięć szczególnie. Szczupła, wysoka, proste czarne włosy, cudowna, inteligentna twarz i takie śmieszne cywilne okulary w złotych oprawkach.
A potem ruszyłem dalej na pustynie. Widać coraz więcej baz wojskowych, przystanki zabezpieczona betonowymi blokami. Podjechałem do wioski, gdzie znajduję się grób Ben Guriona. Niesamowite widoki:

Noc zimna, nad głową latały mi helikoptery a z daleka słyszałem strzały z broni automatycznej.



ZDJĘCIA Z CAŁEGO WYJAZDU:
https://goo.gl/photos/GGTPfiaunQvrfgU69



Izrael, dzień 1

Sobota, 14 stycznia 2017 | dodano: 12.02.2017


(Negev z góry)
Na lotnisku małe problemiki. Pierwszy- celowałem na kontrolę paszportową do babeczek, niestety kolejka pokierowała mnie do faceta. Dalej - nie miałem przy sobie dowodu na to, że będę w ogóle z Izraela wracał. Zostałem warunkowo wpuszczony na "salę", żeby dostać się do kartonu z rowerem, pogrzebać w sakwach i wydostań wydrukowaną kartę pokładową na powrót. Niestety na tym lotnisku pieczątki wbijają do paszportu, tak więc z Persją będę musiał coś pokombinować. Tak w ogóle to zostałem zapytany przez pana z kontroli paszportowej jakiej jestem wiary i czy w związku z tym że chrześcijaninem będę wjeżdżał do Betlejem.
Suma sumarum mnie wpuścili, skręciłem rower, nabrałem 5 kg wody i ruszyłem w stronę Ber Shewy.

(zdjęcie z neta)
Pustynia Negev jest niesamowita (pierwszy raz widziałem pustynie). Na takich przestrzeniach rośnie serce. Na 105 km do miasteczka Mitzpe Ramon widziałem 1 małą restaurację i dwie wioseczki/oazy. Jedną żydowską i jedną Beduińską. Okazało się, że po 16 robi się ciemno, wieje mocny wiatr a teren jest dość ciężki. Czasem, po jednej lub drugiej stronie szosy zakazy wjazdu z powodów poligonowych:

Tak więc pierwszego dnia wpadło mi tylko 50 km.


ZDJĘCIA Z CAŁEGO WYJAZDU:
https://goo.gl/photos/GGTPfiaunQvrfgU69



Wstęp do wyprawy

Piątek, 13 stycznia 2017 | dodano: 12.02.2017

Po pracy wskakuję na spakowany rower i próbuje dostać się na pociąg. Niestety z powodu śnieżycy muszę jechać na skm. Rodzina podrzuca mi karton na peron. Ledwo zdążyłem. W Warszawie przesiadka na skm na lotnisko, szybkie rozłożenie roweru i spakowanie w karton i czekanie do rana na samolot.



15.85

  • DST 15.85km
  • Sprzęt 26''
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 stycznia 2017 | dodano: 29.01.2017



Przygotowania

Poniedziałek, 9 stycznia 2017 | dodano: 11.01.2017








46.32

  • DST 46.32km
  • Sprzęt 26''
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 stycznia 2017 | dodano: 09.01.2017



Przygotowania

  • DST 11.11km
  • Sprzęt 26''
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 stycznia 2017 | dodano: 08.03.2017





Kategoria różności: muza co mi w duszy gra