Izrael, dzień 1
-
DST
50.64km
-
Sprzęt Dwudziestoośmio calówka
-
Aktywność Jazda na rowerze
(Negev z góry)
Na lotnisku małe problemiki. Pierwszy- celowałem na kontrolę paszportową do babeczek, niestety kolejka pokierowała mnie do faceta. Dalej - nie miałem przy sobie dowodu na to, że będę w ogóle z Izraela wracał. Zostałem warunkowo wpuszczony na "salę", żeby dostać się do kartonu z rowerem, pogrzebać w sakwach i wydostań wydrukowaną kartę pokładową na powrót. Niestety na tym lotnisku pieczątki wbijają do paszportu, tak więc z Persją będę musiał coś pokombinować. Tak w ogóle to zostałem zapytany przez pana z kontroli paszportowej jakiej jestem wiary i czy w związku z tym że chrześcijaninem będę wjeżdżał do Betlejem.
Suma sumarum mnie wpuścili, skręciłem rower, nabrałem 5 kg wody i ruszyłem w stronę Ber Shewy.
(zdjęcie z neta)
Pustynia Negev jest niesamowita (pierwszy raz widziałem pustynie). Na takich przestrzeniach rośnie serce. Na 105 km do miasteczka Mitzpe Ramon widziałem 1 małą restaurację i dwie wioseczki/oazy. Jedną żydowską i jedną Beduińską. Okazało się, że po 16 robi się ciemno, wieje mocny wiatr a teren jest dość ciężki. Czasem, po jednej lub drugiej stronie szosy zakazy wjazdu z powodów poligonowych:
Tak więc pierwszego dnia wpadło mi tylko 50 km.
ZDJĘCIA Z CAŁEGO WYJAZDU:
https://goo.gl/photos/GGTPfiaunQvrfgU69
komentarze
Kręcisz kolego przy takich temperaturach, jak dziś w ojczyźnie? Tam chyba miałeś temperatury lekko polsko-wiosenne?
Pozdrawiam