Izrael - dzień 6
-
DST
120.94km
-
Czas
07:35
-
VAVG
15.95km/h
-
Sprzęt Dwudziestoośmio calówka
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jadę przez Wzgórza Golan i Górną Galilelę. Na Wzgórzach Golan, które są częścią Syrii anektowanej przez Izrael po wojnie w 1973 r. mieszkają Druzowie i syryjscy Arabowie. Różnią się strojami od Palestyńczyków. Starsze kobiety (i niektóre w średnim wieku) ubierają się tak:
Młodsze chodzą "po cywilnemu". I są piękne:). Starsi mężczyźni mają albo białe wełniane czapki, albo jakieś takie białe turbany.
Na Golanie widać żołnierzy UN i zawodową armię Izraelską. Wygląda inaczej niż młode wojsko. Każdy jeden zakapior, w pełnym oporządzeniu, pod bronią, zwykle w uzbrojonym w nkm humvee. Siły UN nie wyglądają przy nich jak siły. Większość terenu bo bokach drogi wygląda tak:
Są też pomniki po 1973 roku:
Na stacji benzynowej pogadałem z młodym Żydem w kwestii przebywania przeze mnie na terenie Autonomii. Czego ja się nie dowiedziałem. Że wjadę, ale mnie zabiją, i nie wyjadę bo na wyjeździe zatrzyma mnie wojsko a policja aresztuje...
Musiałem zrobić zakupy. Za takie jedzenie:
Wydałem 58 zł. Dopadł mnie kryzys kawowy i zacząłem kupować kawę na stacjach. Płaciłem za nią od 5 do 9 zł. Czyli jak w Polsce.
Końcówka dnia to zjazd nad Jordan. Śpię w jakimś tataraku nad rzeką:
ZDJĘCIA Z CAŁEGO WYJAZDU:
https://goo.gl/photos/GGTPfiaunQvrfgU69