giovanni prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowe przygody archiwisty z Prus Królewskich

Giovanni contra PKP w 3 odsłonach

Wtorek, 18 grudnia 2012 | dodano: 18.12.2012

Co do dystansu: 400 metrów to trasa z peronu na autobus oraz po hali w pracy...

Meritum:
Wchodzę z rowerem na peron. Patrzę a tam kolejka stoi- 3 minuty przed czasem. To ja biegiem i buch do trzecich drzwi. Chwilę potem podchodzi konduktor (z pkp a nie z renomy) i prosi o okazanie biletu. Pokazuje mój metropolitalny. Pan mówi, że to pociąg regio i że muszę zapłacić za rower. Ja mu owszem, ale nie bo myślałem, że to skmka, bo odjeżdżał z tego samego perony (dodaje, że do lutego można w pociągach regionalnych jeździć na biletach skm- ułatwienie z powodu remontów). Pan konduktor mówi, że to moja sprawa, żeby sprawdzić do jakiego pociągu wsiadam i że przecież ten w którym jesteśmy odjeżdżał 3 minuty przed skm i że do mnie krzyczał ale ja nie słyszałem bo biegłem jak burza. Ja mu, żeby tak do mnie się nie odnosił i, że nie zapłacę. Pan poszedł do toalety (NIE MOŻNA ZAŁATWIAĆ SIĘ NA ODCINKU GDAŃSK - WEJHEROWO!!!!). Jak wyszedł to zapytałem się czy jest taki dzielny jak zwraca uwagę pijącym piwo i palącym papierosy. On mi że w jego pociągach się nie pije i nie pali. Ja nazwałem go wojownikiem kolejowym od odparł, że mam szczęście, że nie ma w pociągu kontrolerów. W Sopocie sobie wyszedłem.
Komentarz: pkp poszło pasażerom na rękę, z tym jeżdżeniem na biletach skm...ale nie wszystkim. O tej porze roku w skmkach jest rano zwykle 1-2 rowerzystów... ale fajnie jak człowiek czuję się w swoim własnym kraju, na który płaci podatki jak jakiś "tubylec". Na szczęście na pkp pomaga czasem zlanie ciepłym moczem.

Miałem dziś jeszcze dwa zdarzenia z pkp/skm, ale opiszę to po jutrze.




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!